Menu Zamknij

Suwalszczyzna w 3 dni

rowery, widoki, smaki

Suwalszczyzna – magiczne miejsce.

trasa

Poranne godziny wyjazdu zapewniają spokojną trasę aż do Łomży.

Nocleg zamówiliśmy w Wigierskim Parku Narodowym,  zaczęliśmy od zostawienia rzeczy  i nie mogąc się doczekać tutejszych smaków pojechaliśmy wpierw na jedzenie. 

U Alika kołduny po tatarsku to niebo w gębie, do tego dorzuciliśmy czepurek, dolmę… i w pełni szczęśliwi wyruszyliśmy do siedziby Suwalskiego Parku Krajobrazowego w Malesowiźnie.

WARTO –> od razu dojechać do SPK i zacząć wycieczkę rowerową wcześniej (konieczny w takim przypadku prowiant, bo po drodze nie ma gdzie zjeść)

przydatne informacje

 

Czas: 3 dni

Start: sobota, 5:30 

Powrót: poniedziałek 20:00

SZLAK ROWEROWY Z SPK (PRZY MŁYNIE W TURTULU)

Rowery wypożyczyliśmy na miejscu – w siedzibie SPK (24 sierpnia, 24 stopnie, a wg pani po sezonie – SIC!), koszt to 6 zł/h, ale co najważniejsze rowery są odpowiednio dobrane do tutejszych warunków (szeroka opona, amortyzatory, duże koła).

Start 13:00, powrót do 17:00, bo do tej godziny w soboty otwarty jest punkt informacyjny. W niedzielę nieczynne (szkoda!).

Wyruszyliśmy szlakiem czerwonym w stronę Wodziłek. Pierwsza część trasy minęła nam na tyle szybko i przyjemnie, że podjęliśmy decyzję o wzbogacenie jej o odwiedziny Góry Zamkowej (dawniej gród Jaćwingów). Odbiliśmy przed Wodziłkami w prawo, szlakiem czarnym  

Góra w ostatnim odcinku prowadzącym na szczyt jest na tyle stroma, że musieliśmy wprowadzić rowery i nie było to wcale proste zadanie. Na szczycie można odpocząć na ławeczkach postawionych w miejscach z widokiem na jezioro Jegłówek. Warto!

 

 

Wodziłki

Wróciliśmy tą samą trasą. W Wodziłkach zrobiliśmy krótki przystanek na zwiedzanie Molenny (tylko z zewnątrz, można wejść na teren, ale nie do środka), aby za chwilę ruszyć w dalszą drogę.

Zjazdy to najcudowniejsze przeżycie towarzyszące tej wycieczce. 

Minus to, że każdy zjazd oznacza, że za chwilę trzeba będzie podjeżdżać (a nawet prowadzić rower). 

Zaczęliśmy mocno odczuwać trudy drogi. Zjazd na początku Cisówka z widokiem na jezioro Pogorzałek dał trochę oddechu, jednak nogi z każdą chwilą robiły się coraz cięższe, a czasu mieliśmy coraz mniej. 

zdążymy?

W Starej Hańczy przystanęliśmy tylko na chwilę zostawiając sobie wizytę na kąpielisku na dzień kolejny. Pozostała nam walka z czasem, musieliśmy zdążyć do 17:00, a zostało nam bardzo mało czasu.

Uratował nas w sklep w Hańczy gdzie uzupełniliśmy braki w napojach – oranżada krynka plus napoje regenerujące pozwoliły nam kontynuować na tyle skutecznie dalszą podróż, że do siedziby SPK dotarliśmy aż na 10 minut przed zamknięciem.

Warto mieć na zrobienie tej trasy 2 godziny więcej, aby w spokoju zobaczyć atrakcje – tym razem zostawiliśmy je na kolejny dzień (już autem).

 

 

trasa wokół jeziora hańcza zakończyła się dla nas tym, że go nie widzieliśmy…

kartacze, soczewiaki, babka ziemniaczana

Gdzie zjeść

W Suwałkach: Kuchnia Tatarska u AlikaBrowar Północny.

Na trasie wokół jeziora Wigry: w Widoku.

kołduny tatarskie

wokół jeziora wigry

Drugi dzień zaczęliśmy od wypożyczenia rowerów w siedzibie Wigierskiego Parku Narodowego.

Podobnie jak w SPK – rowery idealnie dobrane na trasę. Tym razem węższe opony, duże koła, hamulce tarczowe, wypas.

Niedaleko WPN jest wjazd na Bindasową drogę – tak właśnie zaczęliśmy przejażdżkę, aby następnie skręcić na szlak czarny prowadzący do kładki. Przejazd przez czarną Hańczą kładką jest czymś wyjatkowym – mogliśmy przejechać po niej rowerami będąc sami na trasie. Kładka jest szeroka, całkiem wysoko osadzona nad powierzchnią, pokryta siatką, dzięki czemu nie ma obawy o ewentualny poślizg.

jezioro muliczne i długie wigierskie

Nad jeziorem Mulicznym odurzyła nas absolutna cisza i krystaliczna woda. W kontraście do tego chwilę po zejściu z głównego szlaku przywitały nas odgłosy kormoranów, białe odcienie zieleni nadbrzeżnej oraz mętna woda jeziora Długiego. 

Do kąpieli polecamy Płw. Łysocha – ścieżka prowadzi w spokojne miejsce z dobrym zejściem do jeziora Wigry.

Wigierska kolejka wąskotorowa

Z Płociczna wyrusza kolejka wąskotorowa (3 razy w ciągu dnia, 10:00, 13:00, 16:00), przejeżdżamy przez tory, jedziemy zielonym szlakiem aż do Widoku – tam odpoczywamy przy regionalnym jedzeniu odczuwając już nie tylko w nogach trud drugiego dnia rowerowej podróży.

Utrzymaliśmy jazdę szlakiem zielonym aż do Piasek – tam kąpiel, a właściwie moczenie, bo to rozległą płycizna idealnie nadająca się na zabawy w wodzie dla dzieciaków.

do WPN?

Po odpoczynku ledwo wyruszyliśmy w drogę końcową – teraz już tylko drogą – tylnia część ciała odmówiła posłuszeństwa i każdy kolejny kilometr potęgował ten dyskomfort.

Plan zakończenia trasy zmieniliśmy w ostatnim momencie – kierunek  Suwałki, do Browaru Północnego na jedzenie!

 

pożegnanie

Ostatni dzień pobytu na Suwalszczyźnie zaczęliśmy od Klasztoru w Wigrach – trafiliśmy akurat na spory remont, ale to nie nasza pierwsza wizyta w tym miejscu – swego czasu nawet nocowaliśmy w Eremach. Po spokojnym spacerze ruszyliśmy z powrotem do SPK aby zobaczyć wszystko to czego nie zdążyliśmy w pierwszy dzień: Górę Cisową, Rezerwat Głazowisko Bachanowo i jezioro Hańcza.

Musimy tu wrócić, tym razem z dziećmi!